Chwastami potocznie nazywamy rośliny przez nas niepożądane. Wypielęgnowanych trawniki to nie miejsce dla ‘mleczy’ a nawet stokrotek! Walczymy z nimi uparcie choć walka ta zawsze będzie nierówna, na naszą niekorzyść.
A gdyby tak spróbować uwolnić się od narzuconej estetyki i popatrzyć na dzikie rośliny jak na proszonych gości? Być może wiedząc jakie są pożyteczne, jadalne i lecznicze przekona choć część z nas do spojrzenia na nie przychylniej. Pozbywanie się uciążliwych roślin może stać się fajnym hobby - jak wycieczka do lasu na grzyby - jeśli wylądują zamiast w koszu na talerzu lub domowej ziołowej apteczce :). Czy nie milej by było mieć więcej czasu na błogie ogrodowe nicnierobienie niż pielenie trawnika?
Mnogość kwitnących roślin to mnogość owadów, te z kolei przyciągają ptaki. Wspólnym wysiłkiem pomogą one uporać się z dużą częścią niechcianych szkodników. To najskuteczniejszy i najprosty sposób na równowagę w przyrodzie, i w ogrodzie. Najlepszym przyjacielem właściciela ogrodu jest zrozumienie i czerpanie z mądrości natury.
Jeśli przyjrzeć się większości roślin uważanych za chwasty okazuje się, że są albo stołówką dla pożytecznych owadów albo potencjalnym, pełnym wartości odżywczych darmowym pożywieniem dla nas - często i jednym i drugim! Warunkiem koniecznym korzystania z nich przez kogokolwiek jest oczywiście całkowite zaniechanie ogrodowej chemii.
Ogród pełny dzikich roślin zdecydowanie może być piękny, zdrowy i pełen życia. Nawet topiary mogą wygladać bajecznie nie tylko na idealnie przystrzyżonym trawniku ale też pośród kwietnej łąki, jak w jednym z najsłynniejszch angielskich ogrodów Great Dixter. To również przykład tego, że wprowadzając strukturę np. w postaci ciętych żywopłotów lub kilku prostych linii ścieżek można „poluzować” na rabatach a ogród nadal będzie wyglądał na zadbany. Warto spróbować uwolnić się od schematów i przyzwyczajeń, użyć własnej wyobraźni. Dać sobie i roślinom trochę luzu i pozwolić ogrodom być częścią ekosystemu w którym jest miejsce i dla nas i dla przyrody. To się da pogodzić!
Nie ma jednego przepisu na ogród dla dzikich roślin i zwierząt. W swoim pozwalam zakwitnąć mniszkom ale staram się je usuwać zanim przekształcą się w dmuchawce. Kurdybanek rośnie w półcieniu pomiędzy funkiami i paprociami, nadmiar pokrzyw rosnących w zakamarkach suszę lub wzbogacam nimi pryzmę kompostową, zawsze pozostawiając cześć dla gąsiennic motyli. Drzewa w sadzie są przycięte, trawa niekoszona z wyjątkiem wijących się wkoło jabłonek i śliw ścieżek. Dzięki temu sad nie sprawia wrażenia zaniedbanego. Szczaw owczy, który długo był moim wielkim utrapieniem ląduje ususzony w ziołowej apteczce razem ze skrzypem, a nadmiar mniszka w tym sezonie przerobiony zostanie na fermentowany napój z korzenia mniszka i łopianu ;). Ogród, przez lata niekochany, teraz zdrowszy, wspisujący się w otaczający krajobraz, pełen kwiatów i owoców tętni życiem od wiosny do późnej jesieni.
Dzikich pożytecznych i jadalnych roślin jest całe mnóstwo i nie sposób je wszystkie wymienić. Do najbardziej pospolitych zaliczyć można między innymi: mniszek lekarski, podagrycznik, gwiazdnicę, komosę białą, tasznik, żółtlicę, szczaw zwyczajny, koniczyna, skrzyp polny, bluszczyk kurdybanek i pokrzywę – wszystkie są jadalne! Niektóre, jak mniszek lub bluszczyk kurdybanek stanowią źródło nektaru dla trzmieli, pszczół i innych owadów. Jasnota pospolita, glistnik jaskółcze ziele są uwielbiane przez pszczoły i trzmiele a na pokrzywie żerują gąsiennice motyli rusałek. Warto zaopatrzyć się w książkę z przepisami na chwasty, np. Małgorzaty Kalemby-Dróżdż i wzbogacić swój repertuar o spaghetti z pączkami mniszka :).
Cieszmy się wiosną, szukajmy inspiracji i doceńmy to, co samo zaprosiło się do naszego ogródka.