Greenwashing jest zjawiskiem coraz częściej spotykanym między innymi na sklepowych półkach. W Polsce częściej od terminu greenwashing używamy słowa „ekościema” które odnosi się do tego samego problemu. Wraz z wzrostem popularności ruchów ekologicznych wiele przedsiębiorców zauważyło w nich okazję do jeszcze większych zysków finansowych. Biznesmeni świadomi faktu, że ekologia jest przyszłością zainwestowali ogromne pieniądze w fałszywy marketing swoich firm w taki sposób, aby w oczach klientów wyglądać na proekologiczną, wspierającą środowisko markę. Powszechnie znane określenia takie jak bio, green lub eko na różnych rodzaju produktach często mają mało wspólnego z prawdą, a w rzeczywistości to tylko chwyt marketingowy.
Większość ludzi nadal jest nieświadoma co to znaczy, że produkt czy usługa jest ekologiczna, dlatego tego typu ekologiczne oszustwa są tak popularne i wykorzystywane przez wielkie koncerny.
Przykładów greenwashing-u jest wiele. Warto zapoznać się z tymi najbardziej spotykanymi, aby w przyszłości nie dać złapać się w marketingową pułapkę.
- Popularne teraz opakowania biodegradowalne posłużą za idealny przykład dla zatajania informacji przed klientem. Z jednej strony taki produkt jest reklamowany przez firmę jako dobry dla środowiska, jednakże często opakowania wyprodukowane są w Chinach, co niesie za sobą zostawienie dużego śladu węglowego. Rzeczywisty wpływ produktu na środowisko jest więc szkodliwy. Opakowanie biodegradowalne powinno być wytwarzane lokalnie.
- Prośba o zmniejszenie ilości ręczników, z których korzystamy w hotelach nie jest tak naprawdę zabiegiem ekologicznym, a chęcią zredukowania kosztów. Hotele chcąc dbać o środowisko w większym stopniu powinny prać wspomniane ręczniki w pralniach ekologicznych, a nie chemicznych.
Duży zielony napis „eko”, „100% naturalny”, „wyprodukowany z myślą o środowisku” i wszystkie inne to tylko puste hasła, które mają przyciągnąć klienta, jeśli nie możemy znaleźć potwierdzenia tych słów z tyłu opakowania. Takie hasła są ogólne i nieprecyzyjne, mają tylko wyglądać na ekologiczne, sprawdzone. Często spotykane jest promowanie produktu jako wolnego od szkodliwych związków, które zostało przecież zakazane!!!
Ekonomiczny sukces jest celem każdej korporacji. Nadużywanie zielonych haseł zbyt często, kiedy nie jest to odwzorowane rzeczywistymi działaniami na rzecz środowiska jest jednak nieetyczne i niesie za sobą negatywne konsekwencje dla firmy. Strategia greenwashing-u jest krótkotrwała i niepewna, ponieważ ryzyko prawne lub wizerunkowe jest ogromne. Nadużycie zaufania konsumentów prowadzi do utraty przychodów.
Wykluczenie rynkowe przez inwestorów, zwiększona kontrola organów regulacyjnych, konsekwencje prawne lub grzywny i wiele innych. Mimo tych wszystkich zagrożeń ekościema jest nadal bardzo popularna, dlatego musimy zawracać uwagę na to co i z jakiego źródła kupujemy.
Jak uchronić się od greenwashing-u ?
Sposób jest tylko jeden – krytyczne patrzenie na produkt. Wymaga to jednak dużej wnikliwości. Sposób w jaki coś zostało wyprodukowane, z czego zostało wyprodukowane, sprawdzenie opinii o producencie. Wiele marek w ekologii widzi szansę na jednorazowy sukces. Aby nie ulec tej manipulacji należy sprawdzać czy linia eko produktów promowanych przez daną markę jest ich jedynym ekologicznym asortymentem. Jeden ekologiczny produkt w porównaniu do 50 szkodliwych dla środowiska może być jedynie manipulacyjną reklamą producenta.
Greenwashing możemy zwalczyć poprzez pozyskiwanie nowej wiedzy w tematyce eko, a następnie przekazywanie tej wiedzy innym. Bycie świadomym pozwala nam oszczędzić pieniądze na produktach które reklamują się jako ekologiczne a wcale nie są, ale również nie kupowanie produktów marek stosujących ekościemę. Kupując takie produkty wspieramy przecież biznes oparty na kłamstwie. Sprawdzajmy więc prawdziwość certyfikatów widocznych na opakowaniach „ekologicznych” produktów, sposób w jaki zostały owe produkty zrobione.
Źródła: